niedziela, 25 grudnia 2016

Nic nie jest takie, na jakie wygląda...

Pamiętam, jak pewnego dnia przeczytałam artykuł dotyczący depresji, zawierał ciekawe sformułowanie “depresja odbiera przyjaciół”. Z dzisiejszej perspektywy mogę stwierdzić, coś zupełnie przeciwnego: depresja, wskazuje przyjaciół.

To co chcę powiedzieć, wydaje mi się ważne, nie dlatego, że miałam problem, ani dlatego, że pisanie przynosi wytchnienie. Jest raczej wskazówką dla wszystkich tych, którzy w swoim otoczeniu znajdą osoby, które cierpią na depresje lub stany depresyjne. To mała tabliczka wskazówek, które sprawią, że być może po wszystkim, nadal zostaniecie przyjaciółmi, a przynajmniej bliskimi osobami.

niedziela, 18 grudnia 2016

Zimowe lodówkowe porządki - trzy olejki na trzy okazje

Nadejszła zima - czyli z jednej strony postanowiłam zrobić porządki w lodówce (jedzenie kupuję na bieżąco, zatem… chodzić może tylko o kosmetyki lub piwo), a z drugiej nie chce mi się wystawać godzinami w sklepie analizując składy kremów, a następnie przez miesiąc testować i dojść do wniosku, że jednak produkt mi nie pasuje.

Przygotowałam sobie 3 sera do zimowych zadań specjalnych.
Wszystkie zawierają bazę opartą na oleju z pestek śliwki (dlatego obłędnie pachną) oraz olej jojoba, olej z wiesiołka, olej z rokitnika, koenzym Q10 i witaminę E.

niedziela, 11 grudnia 2016

"W 1962 roku pewna młoda muzułmanka została zabita na oczach moich i wszystkich sąsiadów, ponieważ naruszyła zasady swojej relegii i zakochała się w chrześcijaninie. Smutne było to, że mężczyzna nie zasłużył na tę miłość. To był zwykły żigolak." R.Schami

Są książki i Książki, o tym do której kategorii zalicza się owa, czas pokaże… Po skończeniu i w trakcie czytania, nie było żadnego wstrzymywania oddechu, dalekiego patrzenia przed siebie i zadawania sobie pytania “i co teraz?”.
W księgarni moją uwagę zwróciła okładka - matowa, pięknie zdobiona, idealne opakowanie dla czegoś, co zawiera ponad 900 stron tekstu. Zawsze zwracam uwagę na okładki, w ten sposób książki do mnie mówią. Nawet jeśli są zniszczone, brzydkie, czy też nawet w zastępczej obwolucie, gdy biorę je do ręki, po prostu wiem, że to ta właściwa lub nie. 
W przypadku tej książki ciemna grafika i tytuł sprawiły, że całość skojarzyła mi się w jakiś irracjonalny sposób z Gwiazdą Śmierci. Uznałam to za nieco tajemnicze zaproszenie, więc przerzuciłam tomiszcze w rękach i popatrzyłam, co mają do powiedzenia na odwrocie: Saga, skłócone rody, historia syryjskich Romeo i Julii… co najmniej trzy powody, bo odłożyć całość na półkę, odwrócić się na pięcie i przejść z urażoną miną do działu si-fi. Między literami układającymi się w bałwochwalczy bełkot, wzrok przykuło kilka słów “ciemne strony historii Syrii”, “prawdziwa historia”, “wątki kryminalne i polityczne” - voila, Romeo i Julia właśnie poszli do piachu.

środa, 30 listopada 2016

"Zamknęłam się w mieszkaniu, na cztery spusty, trzy herbaty, jedną kawę (...)"

Zebrałam zapiski z ostatnich tygodni, ułożyły się w opowieść o codziennym dniu i samotności. Przez cały miesiąc powoli zamykałam się na świat, bojąc się, że ktoś może odkryć moje emocje. Krok po kroku, wycofywałam się z normalnego biegu życia, zostawiając tylko głośne wypełniacze czasu.
W między czasie, niemal niezauważalnie w moją codzienność wkradały się przypadkowe zbiegi okoliczności. Świeżo poznani ludzie, zostawiali odpowiednie słowa, książki nawiązywały do rozmów, które przeprowadziłam dzień wcześniej…
I nagle wszystko stało się jasne….

sobota, 26 listopada 2016

W sprawie ciasteczek w kuchni..

Obiecałam nieco nadgonić z uzupełnianiem zaległości, tak więc proszę bardzo, oto jest - ręcznik kuchenny z apetycznym wzorkiem :) Jest to wprawka techniczna, do zupełnie innego projektu, który chodzi mi po głowie (który ogólnie nie jest związany ani z jedzeniem, ani z przyborami kuchennymi) - ale nawet eksperymenty mogą mieć praktyczne zastosowanie.
Dość istotnym elementem tej pracy, jest zupełnie dla mnie nowe przygotowanie schematu szydełkowego. Znalazłam w Internecie rysunek, który bardzo mi się spodobał. Wrzuciłam go do programu graficznego, zmniejszyłam ilość używanych kolorów, a następnie przepuściłam przez filtr, który sprawia, że obrazek zaczyna wyglądać jak PX’lowa mozaika. Oczywiście potem znalazłam program, który stworzony jest specjalnie do tworzenia takich patternów :) Cóż.. każda metoda jest dobra, o ile osiągnie się zamierzony cel… :)

Nie do końca jestem zadowolona z końcowego efektu, ponieważ schemat nie był zbyt dokładny, a pomysł na samą obwódkę wokół ciacha zmieniał mi się wraz z powstawaniem pracy. Ogólny cel (czyli rozwiązanie kilku technicznych i koncepcyjnych niuansów, potrzebnych do kolejnego projektu) został osiągnięty, więc delikatnie rzecz ujmując nie powinnam narzekać - perfekcjonizm jednak boli :)

Ściereczka to 100% bawełny, bardzo dobrej gatunkowo firmy Drops. O wyborze zdecydowała szeroka paleta kolorów i oczywiście promocyjna cena :) Włóczka  czasem ma tendencje do rozwarstwiania, ale nie jest to bardzo uciążliwe. Ogólnie bardzo dobrze się na niej pracuje.




czwartek, 3 listopada 2016

Jeden raz w życiu…

Jeśli ma się tylko jedno życie, trzeba przeżyć je dobrze - ogólna zasada, która może być rozumiana na tak wiele sposobów.

Podążanie w zgodzie ze swoją naturą i moralnością sprawia, że życie mimo wielu zaskakujących momentów ogólnie biegnie według jakiegoś mniej lub bardziej zaplanowanego scenariusza. Daje to poczucie wewnętrznego spokoju, ładu i oparcia. Jest to przyjemne uczucie, a trzymanie się reguł sprawia, że życie po prostu jest dobre (ułożone).

Tymczasem wewnątrz człowieka czai się jeszcze jedna istota, niepokorna, ciekawska, nieposłuszna. Istota ta w zależności od naszej natury, może być dość łatwo i szybko poskromiona lub też może przebywać permanentnie pod skórą, podrażniać i dodrapywać się uciążliwie do myśli. Odganianie jej jest dobrym nawykiem, który pozwala żyć spokojnie i w zgodzie z przyjętymi normami. Jest to ciągłe powstrzymywanie się, upominanie i zawracanie, a następnie upewnianie samego siebie “postąpiłem słusznie”. Życie wbrew pozorom nie trwa chwil kilka (nie trwa też dłużej) i momentów, w których postąpiliśmy dobrze, godnie czy też właściwie po jakimś czasie jest wiele, ale…. co jeśli? Co jeśli, w tamtym momencie wyszłabym poza strefę komfortu? Co jeśli odważyłabym się, postąpić wbrew nałożonym na siebie zasadom? Co jeśli dałabym ponieść się chwili, a wydarzeniom dała się po prostu potoczyć? Postanowiłam sprawdzić to w tym roku…

Rozstałam się z mężczyzną. Pierwsza decyzja, która znowu mocno wyrwała mnie z kontekstu rzeczy ustalonych i dopowiedzianych. Czy miałam wyrzuty sumienia? Miałam. Czy zaczęłam się zastanawiać, o co mi tak właściwie chodzi? Zaczęłam, ale najpierw… pozwoliłam trwać chwili.

Chwila okazała się wspaniała, intensywna, wciągająca tak bardzo, jak smak alkoholu po wypalonym dniu. Nie wypada, nie wolno, nie powinnam… wytarłam ze swojego słownika powinności i pozwoliłam rozlać się emocjom po chwilach, a chwilom po emocjach. Poczucie wolności było oszałamiające, choć w skali wszechświata czy też po prostu przygniłej ludzkości nie łamałam żadnego tabu. Łamałam jednak swoje dogmaty, uświęcone latami praktyki i pracy nad sobą. Odpowiedziałam na wszystkie zadane sobie przez lata pytania “a co by było gdybym, wtedy…”. Dowiedziałam się - jednak każdorazowa odpowiedź uzależniała jeszcze bardziej, uwalniała od odpowiedzialności wszelakiej, dostarczając za to lawin emocji. A emocje jak to emocje, rozbujały cały układ stabilności, wprawiły w ruch każdy, nawet najmniejszy nerw mojego ciała. Wrzałam. Nie mogłam doczekać się kolejnego dnia, niczym wiecznie nienasycony półbóg, pragnęłam intensywności, musiałam pochłaniać każdą choćby najmniejszą chwilę. Rozbudziłam niegasnące pragnienie, którego imię brzmiało “Więcej”.

I nagle pssst “iskiereczka zgasła…”, gdy już żyłam żywotami moich ulubionych upadłych poetów i tak jak oni zatracałam się w mieście, w życiu bez życia i w sobie jednocześnie, coś zgasło. Było to letnie słońce, które miało wyznaczyć kres szaleństwa. To było jak pakt z diabłem, umowa na czas określony.

Słońce było już zimne, gdy zdecydowałam się, aby porzucić płaszcz szaleńca. W długie samotne wieczory, znowu zaczęłam marzyć o dawnym życiu, o wszystkim tym, czego zawsze dla siebie chciałam. Tak daleko odeszłam… czas powrotów nigdy nie jest łatwy. Nigdy jednak nie czułam takiego spokoju, jak na myśl o powrocie do własnych zasad i marzeń. Poczułam znowu grunt pod nogami, a po kilku miesięcznym unoszeniu się ponad ziemią, to naprawdę zadziwiające uczucie.

Czas chaosu dobiegł końca.
Czy było warto? Do diabła (bo gdzieżby indziej) - TAK i jeszcze po tysiąc razy tak! Wszystko we mnie jest nieodwracalnie inne, ale z drugiej strony, znowu takie same. Oddawaliście kiedyś rzeczy do renowacji? Wyglądają ponownie tak samo, jak kiedyś, czasem nawet lepiej, ale materiały, których użyto są nowe, inne, nie noszą znamion czasu. Tak stało się i ze mną…

sobota, 20 sierpnia 2016

ani być, ani nie być - po prostu kreować

Nasze życie jest dokładnie takie, jakim pozwalamy mu być. I tutaj mogłabym skończyć, bo przecież niemal zewsząd krzyczą do nas złote porady "bądź Panem własnego losu", "to Ty odpowiadasz za swoje czyny" - blablabla... bardzo dużo mądrych słów, z których jak mniemam dla większości ludzi nic nie wynika, bo przecież życie płynie, a wiele zdarzeń wydarza się bez naszej woli i naszego wpływu na nie. Zatem, czy my w ogóle możemy panować nad swoim życiem i to jak ono wygląda?

niedziela, 7 sierpnia 2016

Dlaczego kosmetyki naturalne nie działają?

Niejednokrotnie spotykam się z opinią, że kosmetyki naturalne nie działają lub nie dają zadowalającego efektu. Sama nie jeden raz stworzyłam receptury, które nie przyniosły pożądanego efektu lub ich odziaływanie było znikome – zatem po co w to wszystko się bawić?

środa, 18 maja 2016

Filtry UVA i UVB vs naturalna ochrona przeciw promieniowaniu

Jakoś tak nie widzę tego słońca za oknami, ale trwam w głębokim przekonaniu (chyba nadal tym samym, co w wieczory zimowe), że w końcu je zobaczę :) Poza tym, czasem przez te chmury coś tam prześwituje, trochę poświeci, a nawet i zmusi do założenia okularów przeciwsłonecznych - więc to chyba się liczy jako zapowiedź słońca. W obliczu nadchodzącego mniejszego lub większego dosłonecznienia postanowiłam zrobić sobie naturalny krem z odpowiednimi filtrami UVA i UVB. Co prawda nie lubię wylegiwać się na słońcu (tylko obok w cieniu), ale zdarza się, że nogi same gdzieś poniosą, a przecież kapelusz całego ciała nie osłoni.
Zainteresowałam się zatem filtrami i naturalną ochroną przeciwsłoneczną, to co odkryłam wymalowało spore zaskoczenie na mojej twarzy. Otóż naturalne środki przy zetknięciu z intensywnym letnim słońcem są zwyczajnie mało skuteczne. Ale po kolei, dlaczego tak się dzieje, po co ta cała ochrona (poza oczywistym oparzeniem) i w ogóle jakie rodzaje filtrów wyróżniamy.

wtorek, 26 kwietnia 2016

Kolejna serwetka, która stała się dywanem

Cała prawda o szydełkowaniu jest taka, że to niesamowicie wciąga. Dlaczego? ponieważ zajmuje ręce, a uwalnia głowę. Naprawdę, nawet drobne problemy, które towarzyszyły powstaniu dywaniku nie były w stanie zmącić mojego świeżo zrodzonego, wewnętrznego zen... Wykonując to oto dzieło, złamałam swoje ulubione bambusowe szydełko, a przy samym końcu pracy, zabrakło mi dosłownie 50cm sznurka. Oczywiście żadna pasmanteria, którą odwiedziłam (a odwiedziłam ich wiele), nie posiadała sznurków w takim odcieniu ecru, jaki był mi potrzebny. Dlatego ostatnie dwa słupki wykonałam z własnej produkcji ręcznie robionego sznurka zastępczego składającego się włóczki i kordonka (nadal pragnę wierzyć, że wyrób ów sznurek przypominał). Oczywiście mogłam zamówić kolejne 50m lub 100m w kolorze ecru (co pewnie za niedługo się stanie), ale jak zwykle nie mogłam doczekać się momentu oddania dzieła nowym właścicielom. Mimo tych kilku trudności niezmącenie uważam, że szydełkowanie przynosi spokój, a radość z tworzenia czegoś nowego jest niezastąpiona (OMmmmmm....).

sobota, 16 kwietnia 2016

Chyba widziałem programistę… czyli skąd czerpać inspiracje



Kilka lat temu, gdy widziałam się koleżanką, która w tamtym czasie była rekruterką w branży IT, podzieliła się ze mną ciekawym spostrzeżeniem. Zniżyła głos i nieco konfidencko szepnęła, "Ale mogę Ci coś powiedzieć - tak między nami - Wy [programiści], naprawdę jesteście bardzo specyficzną grupą zawodową". W pierwszej chwili pomyślałam, że chodzi jej o nasze podejście do pracy, szybko jednak wyprowadziła mnie z błędu i sprostowała, że chodzi o nasze.. osobowości i wygląd. Raczkowałam wtedy w branży, nie znałam tak wielu osób z IT, więc nawet jeśli trafił się ktoś "dziwny", to był to odosobniony przypadek.

niedziela, 13 marca 2016

gdy dojdziesz w życiu do ściany...


W ostatnim czasie udało mi się spotkać z wieloma bardzo ambitnymi i kreatywnymi kobietami. Wiele rozmawiałyśmy, o ograniczeniach jakie stawia kobieta sama przed sobą i o tym gdzie szukać motywacji. Czasami się złościłyśmy, czasami zgrzytałyśmy zębami chcąc zrozumieć, dlaczego niektórzy po prostu w życiu sobie odpuszczają, mówiąc "nie da się", "nie mam czasu", "nie mogę", "nie umiem". Rozmawiałyśmy też o sytuacjach tzw. "bez wyjścia", przy tej okazji naszła mnie pewna refleksja, że nie bardzo wiem, czym jest "sytuacja bez wyjścia". Są rzeczy w życiu, które są jak ściana wyrastają przed nami i nie pozwalają ruszyć dalej przed siebie, ale... ściany są podłużne. Zawsze można pójść w lewo lub w prawo - wzdłuż. Nie chodzi o odkrywanie Ameryki, ale im dłużej zastanawiałam się, tym ciężej było mi przypomnieć sobie, żebym znalazła się kiedyś w tzw. sytuacji bez wyjścia. Ktoś kto mnie nie zna, mógłby powiedzieć, że tacy, jak ja po prostu mają szczęście i życie ich oszczędza. Naprawdę? Lubię popadać w zadumę, lubię myśleć, że świat jest bardziej czarny niż kolorowy, lubię widzieć wszystko z punktu romantyczki - wielkie i trudne emocje. Tak mam, taka jestem, ale przy tym wszystkim uwielbiam się śmiać, uwielbiam delektować się życiem. Zupełnie skrajnie czerpię ze swojego życia, ale daje mi to siłę, żeby nadal, na nowo i nieustępliwie, wciąż i od nowa je odkrywać, smakować, zmieniać i wzbogacać. Jest wiele spraw, które nie są proste i nigdy takimi się nie staną, które będą boleć, chociaż wypłakałabym kolejny ocean łez. Umiejętność adaptacji do sytuacji i sytuacji do siebie jest jedną z ważniejszych umiejętności, dzięki którym możemy realizować swoje marzenia i w efekcie osiągać samozadowolenie.

środa, 2 marca 2016

Zimowy komin - star stitch

Wpadłam w szał wytwarzania rzeczy. Nowe kremy, techniki szydełkowe, ozdoby - znowu 1000 pomysłów na minutę i niezbyt wiele czasu na ich wykonanie. Na szczęście nie wszystkie są tak samo praco-czasochłonne.
Na zimę, która w tym roku albo zasypuje śniegiem, albo obdarza wiosennym słońcem przygotowałam komin. Co prawda nie taki, w którym się pali, ale taki, który zapewnia ciepło również na zewnątrz. Wizja tego szalo-komina zrodziła się rok temu, gdy raczona porannym zimowym słońcem permanentnie zapomniałam o czapce, która jak się okazywało wieczorem byłaby niezbędna. O szaliku nigdy nie zapominam, ponieważ moja kurtka mocno odsłania szyję, a to nigdy nie jest przyjemne.

sobota, 16 stycznia 2016

Warzywne makarony - pyszna alternatywa

Pomimo, że na ujrzenie światła dziennego czeka kilka szydełkowych robótek, dzisiejszy post będzie o przygotowywaniu jedzenia! :)
Od ponad pół roku w mojej kuchni goszczą warzywne makarony - jestem nimi wprost zauroczona. Stosuję je zarówno zamiast tradycyjnych makaronów lub jako ciekawy dodatek. Potrawy wychodzą lekkie i pełne smaku, a dodatkowo wyglądają niezwykle apetycznie i kolorowo.