sobota, 16 kwietnia 2016

Chyba widziałem programistę… czyli skąd czerpać inspiracje



Kilka lat temu, gdy widziałam się koleżanką, która w tamtym czasie była rekruterką w branży IT, podzieliła się ze mną ciekawym spostrzeżeniem. Zniżyła głos i nieco konfidencko szepnęła, "Ale mogę Ci coś powiedzieć - tak między nami - Wy [programiści], naprawdę jesteście bardzo specyficzną grupą zawodową". W pierwszej chwili pomyślałam, że chodzi jej o nasze podejście do pracy, szybko jednak wyprowadziła mnie z błędu i sprostowała, że chodzi o nasze.. osobowości i wygląd. Raczkowałam wtedy w branży, nie znałam tak wielu osób z IT, więc nawet jeśli trafił się ktoś "dziwny", to był to odosobniony przypadek.

Od tamtej pory minęło kilka lat, w tym czasie poznałam wielu programistów - ogólnie ujmując barwnych ludzi. Na początku byli to głównie mężczyźni, ponieważ nadal dominują w tej branży. Jedni eleganccy i zadbani, inni niczym wyciągnięci wprost z lumpeksu - królowie mody jakiejkolwiek, zabawni i nudziarze, pełni kultury i zwyczajne chamy, weganie i mięsożercy, hobbyści, pracoholicy oraz nieroby, kochający mężowie vs. wieczni podrywacze. Spotkałam niezwykle oryginalnych ludzi, być może ta branża faktycznie w sobie coś ma, bo za każdym razem, ktoś przyciąga uwagę.
Po jakimś czasie zaczęłam poznawać również kobiety IT, na początku te ze studiów - dziewczyny takie, jakie widuje się na innych kierunkach, żadne tam powykręcane zęby, wyciągnięte swetry i poczochrane włosy - wręcz przeciwnie. Potem poznałam kilka dziewczyn w pracy, a później na rozmaitych warsztatach IT dla kobiet. Słowem, cała masa dziewczyn, która na co dzień siedzi i wklepuje kod w klawiaturę, projektuje interfejsy, zarządza projektami itd. Zapracowane, ambitne i pełne pasji - czy jest to wystarczający powód, aby wyrobić sobie stereotyp dziewczyny z potarganymi włosami, zrośniętymi brwiami w za dużym T-shircie i spódnicy dywanikowej do kostek? Nad IT wisi nieustanna aura flanelowej koszuli w kratę i ciasnych oblepionych pomieszczeń wypełnionych pustymi pudełkami po pizzy.
Tymczasem moje koleżanki bywają tak różnorodne jak wszechświat, pełne pasji i zainteresowań wszelakich są uosobieniem rozmaitości, wręcz kopalni inspiracji. Poza technologią, większość ma jakieś pasje, czasem kilka, są tu dziewczyny interesujące się fotografią, historią, modą, wybraną dziedziną sportu (boks, joga, taniec, kolarstwo), zgłębiające wybraną kulturę, malarki, pisarki, dziewiarki itd. mogłabym tak wymieniać jeszcze przez długi czas.
Branża jest specyficzna, w to nie należy wątpić, pizza bywa głównym posiłkiem w wielu firmach (ale sushi i dobra kawa też są w cenie), wygodne ubranie (chodzenie w samych skarpetkach lub po prostu kapciach jakoś specjalnie już nie dziwi), specyficzne żarty branżowe, przychodzenie na 11 godzinę do pracy, permanentne niewyspanie, robienie dziecinnych kawałów itd. wszystko to razem sprawia, że i owszem - jesteśmy troszeczkę inni, ale jeśli chodzi o wygląd, to myślę, że mieścimy się w normach. Ludzie nieraz są zaskoczeni, gdy mówię im czym się zajmuję (zwłaszcza odkąd przefarbowałam włosy na blond, a intensywnie malinowe sukienki - czyli po prostu różowe - przestały stanowić temat tabu mojej garderoby). Spokojnie sobie ze mną rozmawiają, na jakiś przypadkowy temat, wszystko toczy się w jak najlepszym kierunku, a  tu nagle takie coś - programistka - ale że co?! Siedząc wewnątrz tego światka, trudno jest ocenić czy faktycznie tak bardzo się różnimy od pozostałej części społeczeństwa. Jest różnorodnie, kreatywnie i ogólnie rzecz biorąc śmiesznie, ale czy to wszystko jest tak bardzo nie w standardzie?

Jeśli tak, to cóż - jestem dziwna i wiecie co? Właśnie wydziergałam sobie dywan!:) Mój kolega w pracy wczoraj przyznał mi się, że potrafi dziergać na drutach i nawet planuje zrobić na życzenie swojej żony kapę na kanapę. Jakie to przyjemne, kiedy w końcu zamiast o grach i piłce nożnej można porozmawiać o fakturze włóczek ^^ Nadal twierdzę, że jesteśmy normalni...


A teraz co nieco o dywanie, zrobiłam go ze sznurka o średnicy 5mm, na szydełku 9. Ilość potrzebnego sznurka do dywaniku tej wielkości jest spora (ilość sklepowa):
  • lilia 200m
  • ecru 100m
  • granat 100m
  • fiolet 50m
Koszt 100m sznurka, to około 15zł, po całej pracy sporo jeszcze zostaje J
Czym się różni szydełkowanie dużych wzorów od tych tradycyjnych? Poza większą skalą wszystkiego, to oczywiście jest jeszcze kilka drobnych różnic. Sznurek jest dużo sztywniejszy od zwykłej włóczki, a do tego jeszcze wykazuje niewielką tendencję do rozciągania. Pierwsza cecha sprawia, że niektóre schematy przeznaczone do mniejszych formatów, trzeba minimalnie przerabiać (zmniejszać np. ilość słupków), aby całość się nie marszczyła. Elastyczność sznurka też ma znaczenie, całość pracy po zakończeniu trzeba porozciągać, aby nadać docelowy rozmiar pracy, w przeciwnym razie może się zwijać lub marszczyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz