Nie ma co ukrywać, bywają takie dni, zwłaszcza po piątku lub sobocie, gdy wstawanie idzie bardzo ciężko. Z niewyjaśnionych powodów, gardło dręczy pora sucha, a kończony wydają się dziwnie ciężkie. Podnoszenie się z tego stanu, nie jest proste, ale też nie jest tak trudne jak mogłoby się wydawać. Chodzi przede wszystkim o uzupełnienie minerałów, nawodnienie i ochłodzenie organizmu. Brzmi rozsądnie, zwykle wystarczy sięgnąć do lodówki po sok pomarańczowy, wypić dwie szklanki i życie nabiera znośnego wymiaru. OK, ale co jeśli nagle okazuje się, że: po pierwsze ktoś już wypił sok, po drugie ku naszemu zaskoczeniu i wbrew wszelkim przypuszczeniom na sklepie (ostatniej desce ratunku) odkrywamy kartę z napisem „Zamknięte z powodu Zielonych Świątek”? Oczywiście w pierwszej kolejności zadajemy sobie pytanie, co to są te zielone świątki, ale już w kolejnej chwili dopada nas największa rozpacz, czym zaspokoić pragnienie? W takiej chwili najlepiej przyjrzeć się raz jeszcze zawartości swojej lodówki. W ten oto sposób przygotowałam ostatnio niezwykle świeży, rześki i zdrowy napój, idealny na upały oraz na stany wzmożonego odczuwania ziemskiego ciążenia.
Składniki:
- sok z połowy cytryny
- dwa plasterki imbiru
- 100ml soku z aloe vera
- miód lub cukier trzcinowy do smaku
- woda
- kostki lodu
Przepis:
- Wsypać na wysokość 1/4 szklanki lodu;
- Plasterki imbiru pociąć na mniejsze kawałki i dodać razem z sokiem z cytryny i aloesu do lodu;
- Dopełnić resztę szklanki zimną wodą;
- Całość wymieszać łyżką. Jeśli ktoś woli łagodniejszy, mniej kwaśny i ostry smak, może dosypać trochę cukru lub dolać miodu. Obie substancje wyraźnie wygładzą smak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz