Z ubraniami związane są emocje, takie
same jak z innymi rzeczami np. pamiątkami. Ubrania to wspomnienia.
Są stroje, które wiążą się z jednorazowymi wspomnieniami, jakąś
imprezą, spotkaniem, a nawet przelotnym spojrzeniem. Takie ubrania
mają swoje intencje, przywdziewane są po to, aby zaistnieć w tej
właśnie jedynej chwili. Istnieją też ubrania, które są częścią
codzienności, towarzyszące w biegu do szkoły, pracy czy też
sklepu. Praktyczne i wygodne, wyglądające przyzwoicie. Czy z takimi
ubraniami mogą wiązać się jakieś emocje? Na początku z
pewnością nie, ale kiedy minie kilka lat, staną się nieco mniej
modne lub nieco mniej pasujące do naszego obecnego stylu bycia,
niepostrzeżenie nabierają niewielkiego znaczenia. Niczym pamiątka
"po pewnych czasach", wyciągamy je z dna szafy i mimo woli
oddajemy się ulotnym wspomnieniom.
Bluzka na zdjęciu to podstawówka,
fragmenty liceum. Nadal dobra, ale jej idealnie gładką i aksamitną
fakturę szpeci maleńkie zaciągnięte oczko - szczeniak, którego
wiozłam z kuzynką do jej babci na wieś. Bunt młodzieńczy...
Spodenki to już czasy studenckie, moje pierwsze krótkie spodenki
ubierane do rajstop i grubych kozaków. Dobre na uczelnie i idealnie
pasujące na niezapowiedziane imprezy - dotrzymujące kroku w każdej
sytuacji.
Rozstawanie się z ubraniami, które
nie są jeszcze w najgorszym stanie, ale gdy już wiadomo, że nigdy
więcej ich nie założymy bywa nieprzyjemne. Ich faktura, kolor,
można rozstać się z nimi w kilka sekund, wkładając do
plastikowej torby i wystawiając przed drzwi. Znikną nim zdążę
ponownie wyjść z mieszkania. Nigdy tak po prostu nie wyrzucam
ciuchów, zwłaszcza, że wiem, że plastikowe torby zawsze znikają,
niezależnie od pory dnia i roku. Jeśli rzeczy są bardzo
zniszczone, wypruwam z nich zamki, sprzączki, koraliki, wzorki, a
potem... tworzę z nich inne rzeczy. Taka ubraniowa utylizacja
sprawia mi sporo frajdy, przypomina trochę lekcje plastyki w
podstawówce. Odpręża, pozwala puścić wodze fantazji, nawet jeśli
efekt końcowy jest różny od założonego. Tym razem bluzka i
spodenki stały się wieczorową kopertówką.
Lista materiałów wykorzystanych do
uszycia kopertówki:
- aksamitna bluzka (baza)
- spodenki w kratę (podszewka)
- fragment jakiegoś mocnego materiału
(podszycie wzmacniające dół podszewki)
- ozdobna taśma
- plastikowe teczki na studenckie
notatki (stelaż)
- guzik na magnes (zapięcie)
- srebrny łańcuszek
- 2 karabińczyki (do łańcuszka)
- 2 srebrne kółeczka (w oryginale
miałam 2 sprzączki, ale wymieniłam je na nieco subtelniejsze
kółeczka)
...i przede wszystkim maszyna do
szycia! Swoją kopertówkę szyłam ręcznie, co niestety widać,
szwy są gdzieniegdzie nierówne, a sama konstrukcja też się lekko
skrzywiła. Całość jest gruba i mocna, szycie ręczne jest bardzo
czasochłonne i jakby nie patrzyć bolesne dla palców :) Do jej
wykonania podchodziłam kilka razy, dzieląc całość na etapy
przedzielone kilkumiesięcznymi przerwami - by nabrać dystansu i nie
zrażać się do całej pracy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz